Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zima. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zima. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 5 stycznia 2012

Trój-królewskie Bieszczady.

05.01. 14:13 Ruszam właśnie w Bieszczady. W końcu. Bo od wyjazdu na Wintercamp nie byłem w górach. Siedzę wygodnie w PolskimBusie, korzystam z wifi. Bomba! Jeśli tylko będę mógł to zawsze z nimi już jeżdżę. Za niecałe 6h jestem w Warszawie, potem samochód do Wetliny.
05.01 21:00 Postój w stolicy.
05.01. 23:23 Ruszamy z Wawy!
06.01. 6:18 Wetlina wita.

I tutaj urwało się pisanie na bieżąco. Mętnie pamiętając, że w Bacówce pod Małą Rawką nie łatwo o prąd w pokojach czy tym bardziej przy noclegu na glebie postanowiłem wyłączyć telefon. Wiadomo smartfon - jedno ładowanie = jeden dzień działania. Dlatego dla oszczędności baterii odciąłem się od świat, a później już nie miałem nawet ochoty na blogowanie - czemu konkretnie, to opiszę dalej. Zresztą choć sam pisałem o korzyściach płynących z telefonu z androidem w górach, to głupio zrobiłem nie instalując żadnej nawigacji wychodząc z założenia, że nie będzie potrzebna. Jak się okazało, było to jedno z kilku głupich założeń na tym wypadzie...


Przed siódmą, zanim jeszcze się rozjaśniło wyruszyliśmy spod Schroniska PTSM w kierunku wejścia na zielony szlak Wetlina - Mała Rawka. Szlak nie był w ogóle przetarty, co najmniej przez kilka dni przed nami nikt nim nie szedł, więc już od samego startu brnęliśmy w śniegu po kolana. Zresztą to było nawet przyjemne . Gorzej zrobiło się, gdy śnieg zaczął sięgać do tyłka.


Tu właśnie pojawia się pierwsze z naszych głupich założeń - nie mieliśmy rakiet. Był to właściwie największy z błędów, bo gdybyśmy je zabrali ze sobą to pewnie cała trasa zajęłaby 4h, zamiast 10h. "Nauczony" kilkoma poprzednimi wyjazdami nie spodziewałem się, że trasę na 3,5h (wg. tablic PTTK) będziemy pokonywać tyle czasu. Cóż, tak to jest porównywać szlaki w Gorcach/Tatrach do Bieszczad. Do wydłużenia się czasu wyprawy przyczynił się też fakt, że na leśnych odcinkach pnie drzew były całe przykryte lodem/szronem, a na "polankach" trasy szlaku nie było jak określić. Dobrze, że Michał w swoim Samsungu miał zainstalowanego Trekbuddy - inaczej buk jeden wie, gdzie byśmy wyszli i ile jeszcze czasu by to zajęło. I tak trochę pobłądziliśmy, naszukaliśmy się szlaku itd. A wystarczyło zabrać mojego garmina, którego odrzuciłem przy odchudzaniu plecaka - kolejny błąd. 


Co prawda, dopóki mieliśmy słoneczną pogodę humory i tak dopisywały. Dół zaczynał nas dopadać, gdy niebo zaszło już chmurami, byliśmy dopiero w 1/3 trasy, a minęło już 5h. Na dodatek zaczęły się dziwne "pola lodowe" - na bardziej odsłoniętych polankach pokrywa śnieżna składała się z kilku centymetrów śniegu na wierzchu, warstwy około 5 cm lodu i pod tym znowu około 70 cm śniegu. O ile w bardziej kopnym śniegu można jeszcze jakoś w miarę przestawiać nogi, to takie "pola lodowe" utrudniały to ogromnie - nogę trzeba było podnieć bardzo wysoko, a przy kolejnym kroku i tak się zapadało kilkanaście centymetrów dalej. Spowalniało to okropnie, a jeszcze bardziej męczyło. Na dodatek zabraliśmy ze sobą tylko 2 litry wody, dwie chałwy, dwie paczki żelek i chleb z wędliną. Mało jak na cały prowiant dla 3 sporych facetów. To właśnie ostatni z głupich błędów, które łatwo było uniknąć. Każdy z nas wypocił chyba więcej niż cały ten wspólny zapas. Kalorii też potrzebowaliśmy dużo dużo więcej. Cóż, czyżby nawet u takich początkujących jak my objawiła się brawura?
Tak naprawdę wynikało to właśnie z faktu, że wydawało nam się, że trasa zajmie nam 6-7h... zdobywając poza Małą Rawką jeszcze Wielką Rawkę i Krzemieniec. Rzeczywistość zweryfikowała jednak plany i dobrze, że udało nam się w ogóle wejść na Małą Rawkę - na koniec, już w półmroku, bez oznaczeń szlaków złapał nas zamarzający śnieg i duży wiatr. Dlatego tylko szybka fotka na szczycie - od pewnego momentu nie miałem ani siły, ani ochoty by wyciągać aparat.


Dalej pozostało nam już szybkie zejście do schroniska. Gnani nadzieją na herbatę z rumem, naleśniki i placki dotarliśmy tam równo po 9h 57minut wykończeni, obolali i z brakiem ochoty na dalsze łażenie po Bieszczadach. W Bacówce pod Małą Rawką - moim ulubionym schroniskiem jak do tej pory - było już sporo ludzi. Część niedługo ruszała dalej, a reszta czekała na pokazy slajdów. W ciepłej stołówce uwodniliśmy się power adem, piwem i zjedliśmy kolację. Na samym stryszku rozłożyliśmy śpiwory, wzięliśmy prysznic i w pomniejszonym gronie (ja i Jaksza) wróciliśmy na slajdy. Były dwa - jeden z podróży do Ladakhu i Sikhimu oraz drugi z konnej wyprawy na mongolskie stepy. Oba ciekawe i fajnie poprowadzone.
Atmosfera była przyjemna, jednak głupio tak zasypiać na siedząco, więc wylądowałem w śpiworze i przespałem coś koło 10h.



Następnego dnia rano obolałe nogi i plecy nie motywowały do dalszej wędrówki. Początkowo (przed wyjazdem...) chcieliśmy wejść szlakiem z Bacówki na Połoninę Caryńską, zejść w Brzegach Górnych i wejść jeszcze na Połoninę Wetlińską. Tak... dobrze mieć plany. W końcu jednak stanęło na tym, że jeśli szlak będzie choć trochę przetarty to lecimy na Caryńską i w Brzegach łapiemy stopa do Wetliny gdzie mieliśmy spotkać się z Magdą. Ostatecznie jednak szlakiem przed nami szły dwie osoby, które po 100m podejścia zawróciły i nawet nie próbowaliśmy ruszać w ich ślady. Przeszliśmy się asfaltem - całkowicie zasypanym przez śnieg - do samej Wetliny, co zajęło nam w sumie tylko 3h, a widoki wynagrodziły ujmę na honorze, że nie idziemy już górami.



W Wetlinie trafiliśmy na fajną knajpkę - Norę pod Beskidnikiem. Zjedliśmy całkiem smaczny obiad i nawet urodził się plan, żeby wrócić do Bacówki na kolejne pokazy slajdów. Brak transportu jednak pokrzyżował te plany i w końcu na nocleg wylądowaliśmy w Domu Wycieczkowym PTTK w Wetlinie płacąc po 20zł od głowy za 3 osobowy pokój - całkiem spoko warunki jak za tą cenę. W końcu wróciliśmy też do Nory i przy piwku, gitarze i śpiewach spędziliśmy tam miło pół nocy.

Następny dzień to już szybka zbiórka rano, pakowanie w samochód i powrót do Poznania przez Warszawę. Wróciłem również PolskimBusem, który kosztował mniej nawet niż pociąg. 
Do tej pory (11.01) plecak jeszcze nie rozpakowany stoi w pokoju - jak zwykle.


Cała galeria z wyjazdu dostępna jest póki co na Picasie.













niedziela, 20 lutego 2011

Zdjęcia z Wintercamp 2011

Nie mam wiele swoich zdjęć z Wintercampu - aż 15 w sumie - bo zapomniałem zabrać karty pamięci do aparatu :) 

Jednak podzielę się tym co jest - ułożone są w kolejności chronologicznej.
















wtorek, 8 lutego 2011

Mobilny blogger w androidzie

Po zakupie HTC z androidem okazało się, że istnieje całkiem (przynajmniej w pierwszym teście) przyjemna aplikacja do obsługi bloga na blogspot.com/blogger.com.

Jeśli faktycznie się sprawdzi, to w piątek, sobotę i niedzielę posty prosto z Turbacza z Wintercampu.

Choć zapowiada się bardziej autumn/spring-camp jak na razie. Oby choć trochę mrozu i śniegu w weekend zagościło w Gorcach.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Zimowe biwaki znów na tablicy!

Ha! Znów się zaczyna :) Zimowe biwakowanie - czas start!

Przez lato ja i turystyka właściwie się rozeszliśmy trochę, ale popadał śnieg i znów pojawiają się plany :)

W tym roku będą to najprawdopodobniej imprezy następujące:

  • Alpinus WinterCamp 2011 - organizowany przez mojego byłego pracodawcę WGL, Alpinusa i jeszcze kogoś tam - wszystko do sprawdzenia na stronie http://www.wintercamp.org.pl/. Można się tam również zgłosić itd. W zeszłym roku nawet nie planowałem go na wyjazd, w tym roku (o ile zostanie zaakceptowane moje zgłoszenie...) mam nadzieję, że będzie inaczej. Dla ciekawych, a nie chcących wchodzić na powyższą stronę filmik z zeszłego roku:




  • III Tatrzański Biwak Zimowy - zeszłoroczna edycja była prześwietnie zorganizowana, w przyjacielskiej atmosferze i nie ma możliwości by znów nie odwiedzić Głodówki na zimowym biwaku.Wszelkie szczegóły dotyczące biwaku (w tym dokładny plan atrakcji) można znaleźć na stronach schroniska.
    Całą moją galerię z zeszłego roku tutaj. A przykładowe fotki można znaleźć kilka postów niżej :)
  • Warto też wspomnieć, że NPM również organizuje swój kolejny biwak - szczegóły zapewne w najnowszym numerze i na stronach czasopisma http://npm.pl/.
Ile z planów się uda, jak wyjdą wyjazdy w praktyce i przede wszystkim czy uda się zrobić własnoręcznie fartuchy przeciwśnieżne do namiotu Hi-Tec Twin 2, oraz znaleźć jakiegoś w miarę znośnego hard-shella  na allegro (o zakupach sprzętu turystycznego na allegro postaram się coś napisać niedługo). Wszystko przede mną - zima przyszła, czapki na uszy! :)

piątek, 19 marca 2010

Po zimowym biwaku - garść przemyśleń po czasie.

Od powrotu z biwaku w Głodówce minęło już trochę czasu, ale dopiero jakoś tak zebrało mi się na krótkie podsumowanie.
Zdjęcia - robione kompaktem i nieprzebrane - można znaleźć na mojej Picassie. Sam biwak był w istocie udany, jednak część programu uległa zmianie z powodu warunków pogodowych -w dniu naszego przyjazdu zaczęły się obfite opady śniegu, przez co zagrożenie lawinowe zwiększyło się i zamiast do Doliny Pięciu Stawów wyszliśmy na Halę Gąsienicową i do Murowańca, za to przed przyjazdem generalnie była odwilż i nie było się gdzie wspinać w lodzie, więc pojechaliśmy do Tatrzańskiej Kotliny na via ferrate i wspinaczkę w skale. Naprawdę przyjemny wyjazd.
Sama Głodówka okazała się bardzo przyjaznym miejscem, z fajnym klimatem i jeszcze fajniejszą obsługą :) Jedzenie bardzo smaczne!


Spaliśmy w trzyosobowym namiocie Marabuta - koi. W nocy, gdy spaliśmy w trzy osoby temperatura wahała się między +3.5 a +6 stopni Celsiusza przy około -15 stopniach w nocy poza namiotem. Przy spaniu w dwie osoby następnej nocy i podobnych warunkach atmosferycznych mieliśmy około +1.5 stopnia w środku. Niestety Marabut jest już stary i raczej nie przewidziany na warunki zimowe, dlatego niestety nie był zbyt napięty, a rzeczy przy ścianach były mokre.
Moja koncepcja - śpiwór Treksport Light Primaloft z wkładką polarową w gruncie rzeczy sprawdziła się - trochę momentami było mi zimno od góry, ale zerwały się ściągacze od kołnierza i zimno było wpuszczane przez to. Fakt, że moja domowej roboty wkładka - zszyty koc Salewy nie był najwygodniejszy do wchodzenia itd. Śpiwór Mountain Equipment, choć duży i stosunkowo ciężki zarówno był ciepłym, miłym i komfortowym miejscem do spania :)
Batony były smaczne, przygotowane gotowe mieszanki na śniadanie - kaszki dla dzieci z otrębami, mlekiem w proszku, bakaliami były szybkie w przygotowaniu, smaczne i pożywne. Kuskus z sosem z torebki albo kostką rosołową, suszonymi warzywami i suszoną kiełbasą podobnie - choć trzeba pamiętać o doprawianiu czasem.
Czy przeróbka termosu wpłynęła jakoś znacząco na termikę, nie wiem - wcześniej nie był testowany zimą, ale  termosy Tatonki są warte polecenia jako zakup, nie są drogie, dobrze trzymają i działają.

  

niedziela, 21 lutego 2010

Zimowe biwakowanie – co w zagranicznym internecie piszczy.

 Zgodnie z obietnicą postaram się w zwięzły sposób zsyntezować materiały na temat zimowego biwakowania i turystyki, które znalazłem na stronach obcojęzycznych. Zaznaczę jedynie, że władam w dostatecznym stopniu jedynie językiem angielskim, więc jedynie materiały anglojęzyczne się tutaj znajdą.
Sytuacja w zagranicznych serwisach wygląda znacznie lepiej niż w polskim internecie. Google po wpisaniu frazy "winter camping" wyszukuje masę artykułów, poradników czy całych serwisów poświęconych temu zagadnieniu. Jak to w internecie - wiele informacji jest powielanych, czy to przez twórców stron od siebie wzajemnie, czy z jakichś źródeł zewnętrznych. Przedstawię na początek dwie strony, które pod względem merytorycznym wyróżniły się w trakcie moich poszukiwań i zawierają większość (jeśli nie wszystkie) potrzebnych informacje.

1. Na stronach Outdoor Action publikowanych jest sporo różnych porad, na rożne tematy związane z outdoorem. W zimowym temacie warte zauważenia są:
- OA Guide to Winter Camping - małe kompendium na temat zimowego biwakowania. Znajdziemy tutaj poruszone takie tematy jak: planowanie wyjazdu, ekwipunek, pożywienie, pozyskiwanie wody, schronienia, poruszanie się, zagrożenia. Wszystko napisane językiem prostym i myślę, że znając podstawy języka oraz wspomagając się translatorem google  każdy powinien sobie z tekstem poradzić.
- OA Guide to Winter Shelters - tutaj natomiast znajdziemy informacje na temat budowy zimowych schronów. Znajomość angielskiego jest praktycznie niepotrzebna - całość składa się z rysunków, wzbogaconych ewentualnie opisanymi elementami konstrukcji. Dostępna jest również wersja PDF do ściągnięcia: klik.
- OA Guide to Hypothermia & Cold Weather Injuries - przedstawia dużo informacji na temat wychłodzenia i innych urazów, jakie mogą się przytrafić w trakcie zimowych wędrówek. Informacje są już dość specjalistyczne, więc przyda się dobra znajomość języka angielskiego.
 2. WinterCampers.com to portal, którego nazwa już wskazuje nam czym się zajmuje. Znajdziemy tam wiele mniej lub bardziej przydatnych informacji. Na samej stronie głównej znajdziemy wpisane najbardziej interesujące artykuły. Znajdziemy tam na przykład takie artykuły: jak ciepło przespać noc, jak zacząć zimowe biwakowanie, czy 10 najpotrzebniejszych rzeczy w naszym ekwipunku. Poziom języka jest zróżnicowany, ale nie powinien sprawiać większych problemów.  

Wiadomo nie od dziś, że obraz jest wart więcej niż 100 słów. I tutaj z pomocą przychodzi nam niezastąpiony youtube.com. Wpisując w wyszukiwarce zapytanie "winter camping" znajdziemy wiele różnych filmików, jeżeli nie radzących jak biwakować w zimie, to chociażby pokazujących jak takie biwakowanie wygląda. Zapraszam do poszukiwań!

wtorek, 9 lutego 2010

Śpiwór zimowy - Mountain Equipment Starlight IV - first look.

Początkowy plan zakładał niewydawanie pieniędzy na nowy śpiwór i działanie na tym co mam. A mianowicie mieliśmy mój śpiwór Treksporta model Light w wersji z wypełnieniem primaloft'owym i kilka śpiworów "no name" różnej grubości i jakości, choć żaden nie mumia, oraz koc polarowy Salewy zszyty tak, by robił za wkładkę do śpiwora. 
W skrócie - po kombinowaniu, szukaniu po znajomych chociaż jednego porządniejszego śpiwora w typie mumia, by go docieplić kiepskim stanęło na tym, że na allegro wypatrzyłem zimowy śpiwór angielskiej firmy Mountain Equipment model Starlight IV. Wypatrzyłem, ustawiłem snajpera i... kupiłem. Z przesyłką kosztował 202 zł. Przy tym jak ceny w UK wahają w okolicach 100 funtów daje to korzystną ofertę.


Zdjęcie katalogowe


Pierwsze wrażenie po jego otrzymaniu - nieskompresowany wór jest wielki! Wg producenta 28 x 40 cm, sam nie zmierzyłem go przed jego wypakowaniem. Waga stanowczo nie piórkowa, bo - również wg producenta - 1960g. Przy okazji postaram się to zweryfikować. Ale widziały gały co brały, a i tak zarówno waga jak i rozmiar są stanowczo niższe niż mojego śpiwora z którym jeździłem na obozy 10 lat temu.


 
Rzut mojej sztuki z boku i "od frontu" 


Po wyciągnięciu go i rozłożeniu na łóżku sprawił bardzo przyjemne wrażenie. Wypełnienie to Polarloft Micro ułożone w konstrukcji gontu - czyli jedna warstwa na drugiej, ustawione pod skosem. Jest gruby, sprężysty i "mięsisty". Kształt oczywiście mumii, listwa termiczna przy zamku, szyi, kaptur ściągany. Zdziwiło mnie jedynie umiejscowienie kieszonki na drobiazgi - na zewnątrz. Zamki podobno są świecące w ciemności - to zostaje jeszcze do testu :)


 
Moja sztuka po wypakowaniu - ah ten pomarańcz! 




Nie omieszkałem oczywiście przetestować go i wlazłem do środka. I tu pierwsza niespodzianka - zamek na samym końcu/początku przy głowie zacina się - wszyty jest tak, że chwyta kawałek śpiwora z części kaptura. Miało to pewnie zapewnić większy komfort, bo jest tam gruba warstwa wypełnienia, ale może powodować problemy z zasunięciem się w nocy, w namiocie do końca. Chociaż może się wyrobi jakoś, albo ja opracuje system by zamykać się sprawniej. Jeśli nie to jest tam patka z rzepem, która jakoś zabezpieczy termikę.

Wewnątrz śpiwora jest bardzo przyjemnie. Materiał wewnętrzny jest co prawda "śliski", ale nie powodował nieprzyjemnego, niekontrolowanego przesuwania się wewnątrz. Na skórze też jakoś tej śliskości nie czuć. Jest dość obszerny w okolicach tułowia, ale raczej nie na tyle by były problemy z jego ogrzaniem. 
Zaciągnięcie kaptura to nie sznurek, a taśma 5mm ze stoperem. Z zaciągnięciem nie miałem więcej problemów niż z każdym innym śpiworem. Zaciągnięty kaptur ułożył się tak, że zakrył mi oczy a w szczelinie zostały usta i nos. To jednak wina tego, że śpiwór jest dla osób o wzroście około 170 cm, a ja mam ponad 10 cm więcej. 
Listwa termiczna wokół szyi jest gruba i przyjemna, choć po zaciągnięciu ni otoczyła szyi do końca, tak jak lubię. Fakt też, że nie starałem się zbyt mocno.

Ostatni test jakiemu go poddałem to pakowanie do wora i kompresja. Zapakowanie (wepchnięcie) do worka kompresyjnego było bajecznie proste. Śpiwór pięknie daje się w nim zmieścić, gdyż jest odpowiednio większy. Na tym etapie zmierzyłem go - niespakowany ma wymiary ok. 45 x 28 cm (długość szerokość), długość większa, choć gdybym zwinął śpiwór pewnie byłoby 40cm jak podaje producent. Obwód to ok. 90 cm. Skompresujmy go więc!
Po kompresji długość zmniejszyła się do 30 cm, obwód i szerokość praktycznie się nie zmieniły. Spróbuje przy okazji dodać jeszcze jeden trok i ścisnąć go w obwodzie.  Bo czuje, że można by z niego jeszcze więcej wycisnąć. Może zainwestuje w lepszy worek, bo ten robi trochę "baleron" z pakunku przez wcinające się paski kompresyjne. Przydałby się worek z "kapturkami" jak te produkowane przez Lifeventure: [klik].

Garść suchych faktów:
  • Termika: Extremum -31, Limit -12, Komfort -5 (zgodne z normą EN 13537)
  • Wymiary (rozmiar S, czyli jak mój):  192 x 80 cm
  • Materiał zewnętrzny: nylon Honeycomb z powłoką DWR
  • Material wewnętrzny: nylon Ultrasoft. 
Ulotka techniczna do zobaczenia tutaj.

środa, 3 lutego 2010

Zimowe biwakowanie – co w polskim internecie piszczy.

Z okazji zbliżającego się II Tatrzańskiego Biwaku Zimowego staram się uzupełnić teoretyczną wiedzę nt. biwakowania zimą. Coś tam niby wiem, co więcej - coś tam już w temacie zimowego biwakowania przeżyłem na własnej skórze. Jednak wiedzy nigdy za wiele.
Co w temacie możemy znaleźć w internecie? Po polsku niestety mamy niewiele w miarę pełnych i zwartych opracowań. Oto co ja wykopałem:

Poradnik w portalu e-góry.pl - praktycznie poruszone wszystkie aspekty biwakowania zimą. Generalnie ja osobiście uważam za pomocne zawarte tam wskazówki.
Artykuł Sebastiana Fijaka na stronie Klubu Podróżników "Śródziemie" - wygląda na to, że ma być to cykl artykułów. W chwili pisania tych słów jest dostępna część pierwsza zatytułowana "Namiot", zawiera ona sporo porad praktycznych, które na pewno warto przeczytać. Zobaczymy co będzie dalej.
W namiocie zimą - forum ngt.pl- dyskusja na temat zimowego biwakowania. Jak to forumowa dyskusja - trzeba przebrnąć przez dużo postów i różnych opinii. Mimo wszystko myślę, że warto.
Wyposażenie zimowe - forum outdoor.org.pl - dyskusja na temat tego co powinno się brać zimą w góry. Krótka, ale warto zajrzeć.

Jak widać niewiele tego. Jakieś tam nieśmiałe dyskusje na forach. Na wspomnianym forum ngt.pl można znaleźć sporo informacji, ale w wielu różnych tematach, a nie jako skompresowane kompendium.
Oczywiście nie zakładam, że dotarłem do wszystkiego. Zapewne nie. Ale są to pozycje z pierwszych trzech stron wyszukiwania w googlach. Ktoś przegląda zazwyczaj więcej? A jak wiadomo - jeśli strony nie ma w wynikach wyszukiwania to nie istnieje.
Stanowczo więcej można znaleźć na stronach angielskojęzycznych. O tym w następnym wpisie.